15 lutego 1944 r. alianckie samoloty zbombardowały klasztor Monte Cassino, położony na wzgórzu włączonym w niemiecki system umocnień Linii Gustawa.
Ponad dwieście alianckich bombowców atakujących w trzech falach zrzuciło na Monte Cassino 576 ton bomb, zamieniając zabytkowy klasztor w stos gruzów. Nie zostały jednak zniszczone grube mury przyziemia i piwnice, które po bombardowaniu stały się dogodnymi punktami oporu dla Niemców. Był to więc nie tylko akt barbarzyństwa (zburzono zabytek z VI w., który uszanowali nawet broniący się Niemcy – nie organizując w nim do momentu zbombardowania punktów obrony), ale przede wszystkim przejaw głupoty militarnej. Obrócenie klasztoru w ruinę ułatwiło taktycznie obronę niemieckim spadochroniarzom przeciwko kolejnym atakom oddziałów alianckich (w tym polskich), przyczyniając się do ich ciężkich strat.
Amerykański bombowiec B-17 Flying Fortress nad Monte Cassino.
15 lutego 1944 r.
USAAF. Domena publiczna, via Wikimedia Commons
Ostatecznie obronę niemiecką przełamano dopiero w czwartej bitwie o Monte Cassino w dniu 18 maja 1944 r. dzięki natarciom Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego, 2 Korpusu Polskiego oraz brytyjskiej 78 Dywizji, które doprowadziły do wyczerpania sił i środków oraz zagrożenia okrążeniem 10 Armii niemieckiej, zmuszonej w ten sposób do wycofania swoich spadochroniarzy ze wzgórza klasztornego.
Wydaje się oczywiste, że bitwę można można było rozstrzygnąć w ten sam sposób bez zbombardowania klasztoru, przy czym jego ewentualna obrona (o ile Niemcy podjęliby taką nietaktyczną decyzję) byłaby wtedy trudniejsza i okupiona większymi stratami dla oddziałów niemieckich.
AKTUALIZACJA 15.02.2022 © ŁUKASZ SOBANIAK
Bombardowanie Monte Cassino. Wojciech Krajewski. Polska Zbrojna, 06.01.2022.